Andrzej Olkowski: pierwsze upadłości browarów mamy już za sobą

Obecną sytuację przyrównałbym do szalupy ratunkowej, w której znajdują się wszystkie browary w kraju. Mam nadzieję, że szalupa zmierza w kierunku bezpiecznego lądu - mówi w rozmowie z HandelExtra.pl Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.

HandelExtra.pl: Czy browary skarżą się na trudniejsze niż wcześniej warunki gospodarcze? Które koszty rosną im przede wszystkim i o ile procent?

ANDRZEJ OLKOWSKI, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich i Browaru Kormoran:

Browary to przedsiębiorstwa zaprawione w bojach. Mimo ograniczeń, utrudnień w działaniu i przeciwności z jakimi branża borykała się od przełomu lat dziewięćdziesiątych, ciężką pracą, samozaparciem i determinacją doprowadziliśmy do prawdziwego piwnego przełomu. To nasz wysiłek doprowadził do wzrostu zainteresowania piwem, zwiększeniem konsumpcji, a w ostatnim czasie dynamicznego rozwoju najmniejszych lokalnych browarów… Dlatego też nie przywykliśmy do uskarżania się na warunki gospodarcze. Zakasaliśmy rękawy i każdego dnia ciężką pracą zmagamy się z trudnościami gospodarczymi i kryzysem.

Oczywiście największym problemem są koszty związane z nośnikami energii – prądu, gazu i paliw. To one nie tylko bezpośrednio dotykają browary potrzebujące energii do wszystkich procesów produkcyjnych (warzenia piwa, leżakowania, pasteryzacji, czy utrzymania higieny w zakładach). Koszty energii multiplikują także nasze koszty w sposób pośredni. Wzrost cen paliw bardzo negatywnie odbija się na wszystkich procesach logistycznych – dostawach surowców oraz wysyłkach piwa do naszych partnerów. Natomiast wzrost cen prądu i gazu znajduje swój negatywny skutek w cenach słodu, czy opakowań, które to procesy wymagają wysokich nakładów energetycznych, abyśmy mieli: z czego robić  i do czego rozlewać nasza produkty. Kamyczkiem do ogródka trudności gospodarczych z jakimi musimy się zmagać są także rosnące obciążenia podatkowe – np. akcyza, której podwyżki będą nam towarzyszyć do 2027 r., czy presja cenowa ze strony najpoważniejszych partnerów biznesowych, którzy rosnące koszty funkcjonowania browarów chcą przerzucić wyłącznie na producentów.

O TYM ILE W POLSCE SPRZEDANO PIWA W 2022 R. I DLACZEGO TAK MAŁO CZYTAJ  TUTAJ

Czy i jak lokalne browary radzą sobie z rosnącymi kosztami? Jak to jest w przypadku Browaru Kormoran?

Małe browary mają tę przewagę, że są się w stanie maksymalnie szybko dostosować do zmiennych warunków gospodarczych. Tryb pracy, wolumeny produkcji, różnorodność oferty to nasze przewagi konkurencyjne oraz polisy na trudne czasy. Miejmy nadzieję, że do naszej elastyczności dołączą się także konsumenci, gdyż jedynym elementem na jaki nie mamy wpływu to nastroje konsumenckie. Jeżeli negatywne nastroje konsumenckie utrzymywać się będą długi czas może pociągnąć to za sobą bardzo negatywne skutki dla producentów. Jeżeli natomiast sytuacja unormuje się, ludzie przestaną być straszeni krachem gospodarczym porównywalnym z końcem cywilizacji to jestem przekonany, że pierwsze wiosenne promienie słońca dadzą też nadzieje branży piwnej.
Jeżeli chodzi o narzędzia chroniące zakłady przed negatywnymi skutkami kryzysu gospodarczego oraz rosnących kosztów to myślę, że recepta wszystkich browarów jest podobna. W zakresie energetyki są to: dywersyfikacja źródeł energii – inwestycje w OZE, budowanie bezpiecznego dla zakładu mixu energetycznego opartego o różne źródła oraz zacieśnianie współpracy z poszczególnymi partnerami biznesowymi.

W czasie kryzysu z jakim się borykamy widać, że budowanie relacji na czymś więcej niż „bussines as usual” daje zwrot. Partner, a nie kontrahent daje bowiem poczucie bezpieczeństwa dostaw, zabezpiecza przed chęcią nadmiernego zysku i często pozwala na zawarcie kontraktu optymalnego dla obu stron. W Kormoranie właśnie w ten sposób zabezpieczamy się przed negatywnymi skutkami kryzysu – stawiamy zaufanie nad biznes, a bezpieczeństwo zakładu nad chwilowe korzyści.

Czy może się tak stać, że lokalne browary zaczną znikać z rynku?

Sytuacja rynkowa jest bardzo poważna. Pierwsze symptomy problemów browarnictwa zaczęły dochodzić do nas już 2019 r. Wówczas – podobnie jak w innych piwnych krajach Europy – konsumpcja piwa zaczęła spadać. Początkowo pierwsze objawy kryzysu nie były dotkliwe, gdyż zmniejszeniu wolumenu produkcji piwa towarzyszył wzrost wartość branży, czyli premiumizacja branży. Pierwszym poważnym ciosem był pandemiczny lockdown, który mocno doświadczył browary – zwłaszcza te, które znaczną część produkcji sprzedawały w kanałach HoReCa.

Niestety w momencie stabilizacji i pojawienia się szansy na odbicie spadł na nas kolejny cios – gospodarcze perturbacje wywołane wojną na Ukrainie. Początkowo były to kłopoty związane bezpośrednio z konfliktem np. odcięcie części branży od sprowadzanego z Ukrainy szkła, czy odpływ siły roboczej opartej na Ukraińcach (mocno widoczny w spedycji). Z czasem problemy bezpośrednio związane z wojną ustąpiły miejsca gospodarczemu tsunami wywołanemu przez okołowojenną destabilizację gospodarki.

Niestety w chwili obecnej nie możemy być pewni, czy przedłużający się konflikt nie wywoła kolejnych powodziowych fal dla polskiej i światowej gospodarki, tak jak nie znamy ewentualnych skutków „wtórych” wstrząsów problemów, z którymi mierzyliśmy się w ostatnim czasie.

To wszystko nie napawa optymizmem i z pewnością nie pozostanie bez znaczenia dla naszej branży. Pierwsze upadłości – głównie wśród browarów najmniejszych mamy już za sobą. O wymarciu znacznej ilości tzw. browarów kontraktowych nawet nie będę wspominał, gdyż ich pojawianie się oraz znikanie z rynku nie ma znaczenia dla gospodarki (podmioty te opierają się w 100% na infrastrukturze i zasobach innych podmiotów).

Jednak sytuacja gospodarcza wymusza ruchy także wśród największych graczy. W ostatnio Grupa Żywiec poinformowała, że zamyka jeden z pięciu swoich zakładów w Polsce przenosząc produkcję do pozostałych czterech.

Jeżeli chodzi o browary małe i regionalne to warto zwrócić uwagę na oferty sprzedaży Alebrowaru w Lęborku – jednego z pierwszych browarów rzemieślniczych w kraju oraz Browaru w Witnicy – browaru w Lubuskim, członka naszego Stowarzyszenia.

Czyli, co dalej?

Obecną sytuację przyrównałbym do szalupy ratunkowej, w której znajdują się wszystkie browary w kraju. Mam nadzieję, że szalupa zmierza w kierunku bezpiecznego lądu. Jednak jeżeli wiatr historii będzie odpychał nas od brzegu, a gospodarcza burza utrzyma sztorm to sytuacja w szalupie skomplikuje się na tyle, że dochodzić będzie do trudnych wyborów utrzymania się w niej, a im sytuacja ta będzie trwała dłużej tym mniejsze będą szanse na uratowanie się wszystkich, czy choćby części… oby nie doszło do spełnienia się tej wizji.

Ilona Mrozowska 4905 Artykuły

W „Handlu” od 2005 r. Blisko tematyki przemysłowej i producenckiej. Właścicielka białej kulki, czyli szynszyli o imieniu Tula.