Masło jako wabik
Widać też pierwsze jaskółki pokazujące spadek cen innych produktów w dłuższym okresie.
- Masło średnio w całym styczniu kosztowało nieco ponad 8 zł, ale – analizując tydzień po tygodniu – pod koniec stycznia jego średnia cena wynosiła już 7,36 zł, a więc mniej niż w grudniu, a nawet w styczniu 2022 r. – mówi Elżbieta Szarejko z CMR.
Dane, które tu podajemy to efekt analiz paragonów z tysięcy mniejszych sklepów – tych tzw. blisko domu czy sklepów osiedlowych, których powierzchnia nie przekracza 300 m2. To w nich często robimy te codzienne, czyli mniejsze, zakupy. Paragony zbiera i analizuje dla nas i portalu Gazeta.pl – CMR. To faktyczny obraz tego co i za ile sprzedają w sklepy w całej Polsce.
Masło zaczyna być wabikiem tak w małych, jak i dużych sklepach. Z najnowszego raportu firmy badawczej Inquiry, opracowanego dla aplikacji Moja Gazetka, wynika, że w styczniu 2023 r. masło znalazło na pierwszym miejscu wśród poszukiwanych produktów w promocji w sieciach handlowych. Za masłem znalazły się: mleko, kawa, cukier, olej, piwo i jaja. Najwięksi dyskonterzy błyskawicznie wprowadzili promocje na masło – dla posiadaczy aplikacji i kart lojalnościowych. Więcej o nich piszemy tu.
Wafelki kontra cukier
Wróćmy jednak do tych mniejszych placówek, w których również często i na szybko uzupełniamy braki w lodówce. Gdy popatrzeć na ceny produktów rok do roku, to widać same wzrosty. Trzy najsłabiej drożejące produkty to: wafelki impulsowe (3,7 proc.), masło (6,8 proc.) i jabłka (8,1 proc.), a zestaw trzech najmocniej drożejących otwiera cukier (84,5 proc.). Kolejne są mleko (40,5 proc.) i jajka (38 proc.)
W konstruowaniu naszego koszyka bierzemy pod uwagę wiodącą markę danego produktu (w oparciu o statystyki popularności w strukturze sprzedaży), ceny są uśrednione dla kraju, a tam, gdzie takiej wiodącej marki nie uda się wyróżnić (jak w przypadku pieczywa sprzedawanego lokalnie), porównujemy produkty o takich samych parametrach. Uwzględniamy też promocje.
I tak, jeśliby pogrupować analizowane przez nas produkty pod kątem większych spożywczych kategorii, to – co zaskakujące w kontekście takich wzrostów cen cukru – to wielbiciele słodyczy potrzebowali zasilić swój budżet najmniejszą dodatkową kwotą. Poza wspomnianymi już wafelkami sprawdzamy jeszcze cenę herbatników – te zdrożały rok do roku o 8,2 proc. oraz czekolady, za którą płacimy 17,5 proc. więcej. Oznacza to, że w styczniu na wafelek impulsowy trzeba było średnio wydać 1,69 zł (za produkt o masie 50g), na herbatniki – 1,72 zł (produkt 100 g), a na czekoladę – 4,98 zł (czekolada mleczna 100 g).
Wielbiciele owoców i warzyw mają bardziej utrudnioną (cenowo) listę zakupów. Poza relatywnie słabo drożejącymi jabłkami, ceny wzrosły dwucyfrowo. Kupując pomidory, trzeba liczyć się z ceną o 30 proc. wyższą, w przypadku ogórków płacimy 22,3 proc. więcej niż przed rokiem, a ziemniaków 26,1 proc. W owocowo-warzywnej kategorii rekordzistą u nas są banany, droższe o 35,3 proc. niż rok temu. Oznacza to, że w styczniu płaciliśmy za nie 6,94 zł za kg.
Ten, kto wybiera produkty mleczne, wydał w styczniu na mleko świeże 4,89 zł (za 1 litr), a więc 40,5 proc. więcej niż rok temu. Nieco korzystniej wygląda sytuacja w przypadku innych przetworów: sera żółtego (6,50 zł za 150 g, cena o 29 proc. wyższa niż rok temu), twarogu (24,9 proc. więcej, 6,21 zł za 250 g), jogurtu (16,7 proc. więcej, smakowy 150 g za 2,03 zł) czy serka wiejskiego (20,1 proc. więcej, 3,28 zł za 200 g).
Pieczywo drożało o 29,2 proc., jeśli by popatrzeć na kajzerki. Średnia ich cena w styczniu to 62 gr za sztukę ważącą 50-60 g. Chleb zwykły pszenno-żytni 500 g to wydatek o 27,3 proc. wyższy, a jego cena wynosiła na początku roku 4,66 zł. Kto posmaruje pieczywo dżemem zapłacił dodatkowo 21,2 proc. więcej za słoik truskawkowego, co oznacza cenę 5,52 zł.
Ci, którzy preferują makaron nad ryżem, potrzebowali 34,3 proc. więcej. Zaś ci drudzy – 24,2 proc. więcej. Na paragonach widniało bowiem w styczniu (odpowiednio) 5,68 zł za 500 g makaronu spaghetti i 4,36 zł za ryż biały długoziarnisty w torebkach (łącznie 400 g).
Gdyby uwzględnić tylko tempo wzrostu cen wszelakich napojów, to najbardziej opłacało się popijać posiłki sokiem pomarańczowym. Ten drożał o 10,3 proc. rok do roku. W tym czasie za wodę trzeba było zapłacić 25 proc. więcej, a za napoje gazowane 16,6 proc. więcej. Kawosze potrzebowali mocniej powiększonych budżetów niż wielbiciele herbaty. Oba produkty drożały (odpowiednio) o 25,3 i 17,5 proc.
Warto też zacząć przyglądać się jajom ze względu na zbliżające się święta wielkanocne. Tu oczywiście nie ma niespodzianek – widać dwucyfrowe wzrosty. W naszym koszyku to 38 proc. rok do roku, a na tym raczej nie koniec. Jaja drożeją na całym świecie m.in. z powodu ptasiej grypy (a więc niedoboru jaj). Wprawdzie przechodzenie z trybu klatkowego na wyższe sprawia, że rosną koszty produkcji, a więc i produktu finalnego, jednak jaja klatkowe też drożeją i to mocno. Dla przykładu, w biuletynach Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej podano, że (stan na 22.01.) za 100 sztuk jaj z chowu klatkowego klasy M trzeba było zapłacić 69,82 zł, podczas gdy rok temu było to 36,28 zł. Więcej o jajach i tym, czy będą problemy z ich dostępnością, piszemy tu.
Zdjęcie ilustracyjne: Shutterstock