Od kiedy firma Werner & Mertz specjalizuje się w produkcji ekologicznych środków do prania i czyszczenia?
W 1986 r. wprowadziliśmy na rynek pierwszy w Niemczech w pełni przyjazny środowisku preparat pod marką Frosch, która szybko przekształciła się w markę parasolową całej gamy środków czyszczących, myjących i piorących. Do dziś objęła ona 3 tys. różnych wariantów, wliczając w to różne wersje językowe opakowań oraz edycje promocyjne. W samej Polsce dystrybuujemy 1078 indeksów.

Jak przez te ponad trzy dekady zmieniło się nastawienie konsumentów do ochrony środowiska i ekologicznych produktów?
Technologia się zmienia. Dawniej ludzie uważali, że produkty „zielone” są mniej skuteczne, słabsze w działaniu, i może rzeczywiście tak było. Teraz jest inaczej.
Chemia nie ma już wiele do zaoferowania w dziedzinie innowacji – ostatnią z nich był system enzymatyczny wymyślony w 1993 r. Od tego czasu nawet chemicy przyznają w rozmowach w cztery oczy, że poza marketingiem, poza kosmetyką nic nowego od tej pory nie powstało. To tak dojrzała technologia, że niewiele da się tu wynaleźć. Największą innowacją jest więc zmiana składników na bardziej przyjazne dla środowiska, bo dziś przy ich wykorzystaniu można już osiągnąć ten sam efekt co przy produktach konwencjonalnych. Coraz więcej konsumentów rozumie więc, że nie ma powodu sięgać po te ostatnie, zwłaszcza że produkty ekologiczne nie są dużo droższe, przynajmniej w Niemczech.

Czy są jakieś dowody na to, że obecnie „zielone” produkty są równie skuteczne jak te, które ostro rozprawiają się z zanieczyszczeniami?
Oczywiście. Na przykład w kwietniu 2018 r. w testach przeprowadzonych przez Stiftung Warentest [niezależna fundacja prawa cywilnego, powstała w 1964 r., we współpracy z instytutami naukowymi prowadząca testy produktów w różnych kategoriach – przyp. red.] zbadano skuteczność – i tylko skuteczność, nie przyznawano punktów za ekologię – 19 różnych płynów do mycia szyb.
Ocenę bardzo dobrą otrzymał tylko Frosch – spirytusowy preparat do czyszczenia szyb.

Ile osób pracuje w firmie Werner & Mertz w dziale badań i rozwoju?
35, ale nie są to chemicy czy laboranci, lecz bardziej menedżerowie zajmujący się kontaktami z ośrodkami naukowymi, które przygotowują większość innowacji.
Gdy instytuty badawcze chcą sprawdzić zdolność swoich innowacji do przyjęcia się na rynku, przychodzą do nas, bo wiedzą, że szybciej dostaną odpowiedź na pytanie o przydatność preparatu na rynku. Np. Emsal – nasza marka środków do czyszczenia i pielęgnacji drewna zawiera specjalny naturalny składnik impregnujący fugi do drewna. Jesteśmy jedyną marką na rynku, która używa tej niezwykle skutecznej formuły. Składnik ten wykorzystujemy także w preparatach BionicDry, przeznaczonych do impregnacji odzieży sportowej. Sprawia on, że bardzo cienka warstwa preparatu wystarczy do zabezpieczenia odzieży, co nie tylko przedłuża jej żywot, ale też powoduje, że impregnat starcza na dłużej niż konwencjonalne środki.

A kwestia opakowań? To bardzo gorący temat, koncerny na całym świecie podejmują zobowiązanie do wprowadzania w pełni recyklowalnych opakowań. Jak to wygląda w Werner & Mertz?
Od ośmiu lat pracujemy nad bardziej zrównoważonymi opakowaniami. Są one przecież częścią produktu oraz problemem, gdy stają się odpadem. Przy czym dla nas prawdziwy recykling to nie tylko tworzywo, które w 100% nadaje się do recyklingu, ale też takie, które w 100% powstaje z plastiku pochodzącego z recyklingu.
Oczywiście korzystamy z PET-u pochodzącego nie tylko z naszych zużytych opakowań. W ciągu ostatnich pięciu lat wyprodukowaliśmy 220 mln opakowań z plastiku pochodzącego z recyklingu, a do 2025 r. wszystkie nasze butelki będą produkowane w ten sposób.
W naszych butelkach PET możemy nawet sprzedawać wodę pitną, bo się do tego nadają i w Stanach Zjednoczonych mamy nawet na to odpowiedni certyfikat.
W Europie jest on trudniejszy do uzyskania, na razie trwa faza testów.
Ekologiczne są także nasze opakowania z polietylenu, najpopularniejszego tworzywa w FMCG, a także zakrętki. Używamy specjalnego kleju do naklejania etykiet, który pozwala na ich odklejenie podczas recyklingu.
Farba drukarska wykorzystywana na naszych etykietach również jest bezpieczna dla środowiska.

Jak sprawić, żeby konsument zwracał uwagę na ekologiczność nie tylko produktu, lecz także opakowania?
Najprościej jest zbudować u konsumentów zapotrzebowanie na opakowanie, które będzie można długo wykorzystywać, a to można zrobić tylko w jeden sposób – poprzez edukację.

Firma to nie tylko produkty, ale też budynki, linie produkcyjne, ludzie. Wasza siedziba i główna fabryka znajdują się nad samym Renem. Jak dbacie o to, by proces produkcyjny także był przyjazny dla otoczenia?
W 2010 r. postawiliśmy nową siedzibę, która jest nie tylko w pełni samowystarczalna energetycznie, ale nawet produkuje nadwyżki energii, wykorzystywane także przy produkcji. Korzystamy z wód geotermalnych dla pozyskania ciepła, paneli fotowoltaicznych oraz energii wiatrowej. Ta nadwyżka nie wystarcza oczywiście do zasilenia całej produkcji, więc uzupełniamy ją energią z elektrowni wodnych w Austrii, gdzie mamy też drugą, mniejszą fabrykę w Salzburgu.
Cała nasza produkcja już od 2003 r. jest certyfikowana złotym znakiem EMAS. Wykorzystujemy wodę z rzeki, którą filtrujemy za pomocą osmozy, demineralizującej ją i usuwającej większość bakterii, dzięki czemu nie potrzeba wielu środków antybakteryjnych do jej ostatecznego oczyszczenia. Nawet odfiltrowane osady, które pozostają po tym procesie, nadają się jeszcze do produkcji cegieł.

A czy Werner & Mertz jest obecny w sklepach internetowych? To kolejny bardzo palący temat globalnego handlu.
Jesteśmy obecni w sklepach cyfrowych, ale nie promujemy tego intensywnie, bo dostawy do indywidualnych domów nie są ekologiczne – to przecież oznacza zużycie energii i emisję dwutlenku węgla.

Przedostatnie pytanie, z zupełnie innej beczki: skąd w logotypie firmy wzięła się czerwona żaba w koronie? Zresztą marka Frosch znaczy po niemiecku „żaba”, choć na niej żabka jest zielona i niekoronowana.
Sami do końca nie wiemy. Książę zaklęty w żabę to częsty motyw w niemieckich bajkach. Żaba ma błyszczącą  skórę, kojarzy się z wodą i czystością. Nasza firma powstała w 1867 r., a wizerunek żabki pojawił się w 1903 r. na wprowadzonej dwa lata wcześniej linii pasty do butów.
Te produkty dobrze konserwowały skórę, w odróżnieniu od wcześniejszych. I tak żaba stała się naszym symbolem.

Czyli Werner & Mertz jest firmą rodzinną – reprezentuje pan już czwarte pokolenie jej właścicieli i liderów. Czy chciałby pan, by jego dzieci przejęły rodzinny biznes w przyszłości?
Za wcześnie, by o tym myśleć. Moja 10-letnia córka i 8-letni syn mają jeszcze dużo czasu, by pomyśleć o zawodowej przyszłości. Muszą najpierw zobaczyć i zrozumieć, z czym ta praca i cała nasza filozofia się wiąże.
Dzieci bardziej biorą sobie do serca to, co widzą, niż to, co im się mówi.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________

KIEDYŚ I DZIŚ
Historia firmy Werner & Mertz sięga 1867 r., gdy bracia Wernerowie założyli w Moguncji niedaleko Frankfurtu fabrykę środków do woskowania. W 1901 r. powstała marka Erdal, na której dwa lata później pojawiła się słynna czerwona żaba w koronie – obecny symbol firmy. W 1953 r. wybudowano drugi zakład w austriackim Salzburgu. To tam produkowane są pasty do butów (także pod marką Búfalo, obecną m.in. w Hiszpanii i Polsce) oraz kosmetyki – delikatne mydła w płynie. W ciągu 2-5 lat produkcja tych ostatnich ma zostać przeniesiona do Moguncji.
Obecnie firma ma 400 mln euro rocznych obrotów i produkuje rocznie 200 mln sztuk produktów pod markami Frosch (także z brandami Oase, Baby i Reine Pflege), Emsal, BionicDry, Rorax oraz profesjonalnymi markami Tana i Green Care.
Reinhard Schneider, obecny właściciel i prezes spółki reprezentuje czwarte pokolenie właścicieli. Od 1993 roku zasiadał w radzie nadzorczej firmy, a od 2000 r. jest jej prezesem. Wcześniej przez sześć lat pracował – głównie jako product manager – w szwajcarskim Nestlé, największej firmie FMCG świata.