– Stały się one już stałym elementem okresu świąteczno-noworocznego. Tuż po Bożym Narodzeniu handlowcy, zarówno internetowi, jak i tradycyjni ruszają z intensywną komunikacją marketingową, zachęcającą klientów do zakupów podczas wyprzedaży – mówi Radosław Pidzik, starszy menadżer w zespole strategii, Deloitte.
Do analizy wybrano: kosmetyki i perfumy, słodycze, książki, gry, zegarki, zabawki, muzykę, a także drobny sprzęt agd, konsole, laptopy, okulary wirtualnej rzeczywistości (VR), planszówki, smartfony, artykuły sportowe, tablety, telewizory, DYI czy wearables (akcesoria oraz ubrania wyposażone w zaawansowane technologie).
Za pomocą oprogramowania Dealavo Smart Prices wyszukano konkretne oferty tych produktów, które poddano codziennemu monitoringowi w zakresie cen. Łącznie przebadano ponad 300 produktów, które znajdują się w ofercie ponad tysiąc sklepów online.
Obniżki o 70% tylko w reklamach
Jak wynika z analizy pięciu dużych i znanych sklepów internetowych, które reklamowały się obniżkami nawet do 70%, prowadzone kampanie marketingowe miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Przede wszystkim promocje obejmowały ceny zaledwie 30-50% produktów, które dany sklep ma w swojej ofercie.
– Obniżki te, wbrew przekazom marketingowym, na pewno nie sięgały 50-70% Maksymalne obniżki pojedynczych produktów wynosiły 40% Średnio było to jednak od 5 do 12% – mówi Agnieszka Szapiel, menedżer w zespole strategii, Deloitte.
Co ciekawe – zauważa Jakub Kot, prezes Dealavo - ceny niektórych produktów po Nowym Roku wzrosły w porównaniu z cenami sprzed Black Friday. – Nie mówimy tu o pojedynczych przypadkach. Nasza analiza pokazała, że w sklepach, które promowały się naprawdę dużymi obniżkami, w górę poszły ceny aż 30-40% produktów – mówi Kot.
Dodaje, że po zestawieniu cen z noworocznych wyprzedaży z tymi z okresu przed Black Friday, niemal 39% z nich zostało obniżonych. Średni spadek wyniósł 6,6%. Z kolei ceny aż 40,3% produktów wzrosły.
- Okres noworocznych wyprzedaży niekoniecznie oznacza rzeczywiste okazje dla klientów. Ceny wielu produktów wzrosły w porównaniu do okresu sprzed wyprzedaży, podczas gdy oferowane obniżki były w wielu przypadkach marginalne. Aż ponad połowa obniżek była mniejsza niż 4% – mówi Agnieszka Szapiel.
Do sklepu po grę i smartfon
W przypadku najbardziej popularnych produktów detaliści starali się obniżyć ceny ponoworoczne. Aż blisko 77% gier najniższe ceny osiągnęło na początku stycznia. W przypadku smartfonów odsetek ten wynosi 42,1%. Tym samym potwierdza się teza z wcześniejszych analiz Deloitte, że z zakupem nowego telefonu lub popularnych gier warto było czekać do początku roku.
Okazuje się także, że dla wielu produktów w pozostałych kategoriach cena minimalna jest na tym samym poziomie, niezależnie od momentu zakupu, a więc nie zawsze okresy promocyjne wiążą się z rzeczywistymi okazjami. – Nie oznacza to, że nieistotny jest moment robienia zakupów. W związku z brakiem widocznych spójnych polityk cenowych sprzedawców internetowych diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach, czyli w tym przypadku w zrozumieniu co się dzieje na poziomie poszczególnych kategorii, a nawet pojedynczych produktów – mówi Mateusz Mańkowski, Konsultant w zespole strategii, Deloitte.
Eksperci Deloitte porównali tegoroczny okres wyprzedaży z okazji Black Friday i Nowego Roku z analogicznym okresem z przełomu 2017/2018 roku. W 2017 r. na tydzień przed Black Friday, jak i w czasie samego BF 34,4% produktów miało najniższą cenę. W tym samym okresie w 2018 r. cenę minimalną miało już ok 42-44% produktów, co pokazuje, że tygodnie po Nowym Roku zyskują coraz większe znaczenie w strategiach sprzedawców. W zeszłym roku najwięcej produktów najniższe ceny miało podczas noworocznych wyprzedaży (aż 48,7%), z kolei w tym roku akcje promocyjne rozłożyły się na podobnym poziomie pomiędzy Black Friday (ok. 44%), a okresem noworocznym (ok. 42%). Zarówno w tym, jak i w zeszłym roku, najmniejszy udział produktów z minimalnymi cenami nastąpił niedługo przed świętami (w okolicy 20-21 grudnia).