Tradycyjnych sklepów ma zniknąć z rynku aż 5,2 tys., podczas gdy w tym samym czasie powstanie 1,8 tys. nowych dyskontów czy supermarketów.
Dysproporcję widać też po obrotach. Wartość handlu spożywczego ma wzrosnąć o nieco ponad 3%, jednak małe sklepy stracą 6,4%, a sprzedaż dużych sieci wzroście o ponad 5%.
- Konsumentów da się przyzwyczaić do zakazu handlu, ale taka zmiana nie ma sensu ekonomicznego. Małe sklepy cierpią strasznie, obroty niedzielne niemal wyparowany, zostało 20-30% wcześniejszej sprzedaży - komentuje "Rzeczpospolitej" Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Społecznego.
Handlowy podkreślają, że tych negatywnych zmian nie widać w danych o sprzedaży detalicznej, które pokazują sytuację firm zatrudniających co najmniej dziewięciu pracowników.
Przypomnijmy. W okresie styczeń-listopad br. wzrost sprzedaży detalicznej rok do roku wyniósł 6,5%. Sprzedaż żywności, napojów i wyrobów tytoniowych wzrosła w tym czasie skromnie, ale jednak wzrosła - o 1,4%. Niższy wzrost odnotowała tylko prasa, książki i pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach (+0,9%).
Od 1 stycznia 2019 r. zrobimy zakupy jedynie w ostatnią niedzielę miesiąca, co oznacza, że sklepy będą otwarte w 15 niedziel, a zamknięte w 37. Dla porównania w 2018 r. mogliśmy zrobić zakupy w 29 niedziel, a zakaz handlu obowiązywał 23 niedziele.