Tesco: bez paniki po brexicie
Odpadnięcie Anglii z mistrzostw Europy i pogoda miały większy wpływ na biznes Tesco w ostatnich tygodniach niż decyzja Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej - twierdzi dyrektor ds. produktów w największej brytyjskiej sieci Jason Tarry.
Jak mówi, Tesco brało pod uwagę scenariusz wyjścia Wielkiej Brytanii w UE, a zwłaszcza konsekwencji zmian w zatrudnianiu pracowników spoza Zjednoczonego Królestwa.
Zapewnia jednak, że grupa jest gotowa na skutki ekonomiczne decyzji. - Przez cały czas borykamy się z wahaniami kursów walut czy zmianami cen surowców - wyjaśnia Jason Tarry.
Według analizy przygotowanej przez Planet Retail, handlowcy, zarówno brytyjscy, jak i europejscy, muszą przygotować się na różne scenariusze wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty i nie mogą zakładać z góry, że kraj ten pozostanie w strefie wolnego handlu. Zdaniem analityków w ciągu kolejnych dwóch lat (tyle ma potrwać procedura wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE) europejscy detaliści będą stopniowo ograniczać swoje zakupy na Wyspach.
Funt będzie taniał, co podbije ceny towarów z importu i spowoduje w konsekwencji jego ograniczenie. Dotyczyć będzie to zwłaszcza świeżych produktów – waży, owoców i nabiału. To z kolei grozi ograniczeniem podaży i wzrostem cen. Prawie 40 proc. żywności sprzedawanej w Wielkiej Brytanii pochodzi z importu. Zdaniem Planet Retail zjawisko to w większym stopniu dotknie supermarkety niż dyskonty, bo mają większy udział żywności importowanej. Paradoksalnie więc brexit może wzmocnić pozycję Aldiego i Lidla w Wielkiej Brytanii.

Niepoprawna recydywistka - związana z "Handlem" w latach 1999-2005 i ponownie od 2016 r. Tropi najnowsze trendy na rynku FMCG i zmiany w gospodarce. Amatorka kuchni greckiej i bibliotek publicznych. Mieszka kątem u trzech kotów.